Mądry umysł. Każdy z nas go ma i może się nim kierować.

Na ścieżce uważności w pewnym momencie trafiłam na pojęcie MĄDREGO UMYSŁU. Zaczęłam dociekać, co to takiego? I zastanawiać się, jaką rolę może spełnić w moim codziennym życiu? W mojej rzeczywistości okazał się otwierającym i wspierającym odkryciem. Dzięki niemu nauczyłam się siebie słuchać.

Nasz umysł może przyjmować trzy stany. Mamy umysł racjonalny, emocjonalny oraz mądry umysł. To umysł kieruje naszymi decyzjami i działaniami. Ich przebieg jest uzależniony od tego, który rodzaj i stan umysłu w nas przeważa, i którym częściej się posługujemy. Racjonalny umysł opiera się na wiedzy i rozumie. To myślenie rozsądne, logiczne, kalkulowanie, rozważanie, planowanie. Umysł emocjonalny, jak nazwa wskazuje bazuje na emocjach, tym co czujemy, na spontaniczności. Zachowanie podyktowane przez ten umysł może być irracjonalne i impulsywne. Mądry umysł łączy powyższe dwa umysły, pochodzi z naszej wewnętrznej wiedzy. Kojarzy się z intuicją, a więc z połączeniem tego, co wiemy i co już doświadczyliśmy oraz z tym, co przeczuwamy. Jest to stan umysłu, kiedy czujemy całymi sobą, że taka jest właśnie prawda. Podejmując decyzję kierowani tym rodzajem umysłu, nie mamy żadnych wątpliwości. Jesteśmy spójni i pewni, że coś, co właśnie robimy, ma sens.

Przez większość życia miotałam się między umysłem racjonalnym i emocjonalnym, a nie korzystałam z mądrego umysłu. Przy planowaniu i podejmowaniu poważnych decyzji życiowych, zazwyczaj kierowałam się głównie umysłem racjonalnym. Dzięki praktyce uważności odkryłam, że w podejmowaniu codziennych decyzji rządził umysł emocjonalny. Często podejmowałam decyzję pod wpływem impulsu i czasem musiałam coś zmieniać, kiedy okazało się, że była ona nieracjonalna. Kosztowało mie to wiele energii.

Byłam rozdarta między głową a sercem i nie zdawałam sobie sprawy, że można te dwa stany połączyć. Nie wiedziałam, że istnieje coś więcej, coś takiego jak mądry umysł. Miałam nieustanny wręcz dylemat między „chcę” a „powinnam”. To było trudne doświadczenie, które prowadziło mnie do rozterek i zajmowało mi dużo czasu. Zdarzało się to bardzo często. Dotyczyło to szczególnie podejmowania mniej znaczących decyzji, typu: jak dziś się ubrać, co zjeść na śniadanie, kupić kolejną parę szpilek czy może sukienkę, jakie ciasto podać gościom. Natomiast przy podejmowaniu ważnych życiowo decyzji, zawsze kierowałam się umysłem racjonalnym, precyzyjnie rozważając wszystkie „za” i „przeciw”.

Odcięcie się od mądrości i intuicji przynosiło mi zagubienie. Czasem umysł emocjonalny powodował napięcie, kiedy podpowiadał, że muszę coś zrobić natychmiast, bo nie dam rady poczekać. Tym sposobem chciał uwolnić mnie od niepewności i niepokoju. Nie pozwalał mi spać w nocy, bo nie mógł się doczekać czegoś, co mnie ekscytowało: wyjazdu, imprezy, jakiegoś fascynującego wydarzenia. Innym razem chciał mieć już za sobą trudny egzamin, spotkanie czy rozmowę. Wtedy też nie mogłam zasnąć czy skupić się na chwili obecnej. Czasami mój umysł emocjonalny radził mi nie słuchać tego racjonalnego i pozwolić sobie na coś spontanicznego. Bywało tak, że objadałam się słodyczami po długotrwałej diecie, albo wypiłam na imprezie więcej alkoholu niż mój organizm toleruje. Chociaż te dwa umysły toczyły ze sobą walkę, ja żywiłam głęboko zakorzenione przekonane, że ten racjonalny to jedyny słuszny. Uważałam, że kierowanie się emocjonalnym jest oznaką słabości. Kiedy mu ulegałam, umysł racjonalny ujawniał się jako krytyk wewnętrzny i dawał mi nieźle popalić. Prowadziło to do wyrzutów sumienia, poczucia wstydu i winy, ponieważ zrobiłam coś, co jest niedopuszczalne. Efektem były spadki nastroju, stany depresyjne, utrata zaufania do siebie. W konsekwencji trudno było mi podjąć decyzje, zwłaszcza kiedy inni mi doradzali.

Pamiętam, kiedy zostałam po raz pierwszy mamą. Pamiętam wielki niepokój i brak zaufania do siebie. Pamiętam też rady starszych ode mnie kobiet, z których każda mówiła co innego i miała przekonania nieadekwatne do obecnych czasów. Miotałam się między karmieniem piersią a dokarmianiem, bo przecież na pewno mam za mało pokarmu. Pomiędzy tym, czy nosić dziecko czy nie, bo się przyzwyczai i będzie kłopot. Pracować i zostawić dziecko z babcią a może z nianią, a może zostać w domu? Z jednej strony nie chciałam być kurą domową, tylko się realizować zawodowo, a z drugiej chciałam być dobrą matką i dawać szczęście dziecku. Nie wiedziałam, czy kupić kolejną modną zabawkę, czy iść na imprezę, żeby się oderwać od codzienności. Wszyscy mieli rady na każdą okazję. A ja zamiast słuchać tego, co serce mi podpowiada i dodać do tego mój rozwinięty rozum, słuchałam ich i byłam rozdarta wewnętrznie. Nie tylko zresztą w sprawach macierzyństwa. Na przykład nie wiedziałam, jaki prezent komuś kupić. Umysł emocjonalny podpowiadał, żebym kupiła coś, co mi się podoba i zawsze chciałam to dostać. W kolejnej fazie włączało się analizowanie, czy się tej drugiej osobie spodoba? Po czym zostawiałam podjęcie decyzji na ostatnią chwilę i zazwyczaj kupowałam coś praktycznego albo bezpiecznego, z czego nie byłam zadowolona. Podobnie postępowałam, urządzając własny dom. Często wybierałam coś ładnego, praktycznego i na czasie, co przynosiło świetny efekt, ale brakowało mi potem jakiegoś osobistego akcentu, kropki nad i, która wypływałaby ze mnie i dodawała odrobiny polotu. Brakowało mi kontaktu z mądrym umysłem.

Praktyka uważności to doskonałe narzędzie, żeby mądry umysł ćwiczyć i rozwijać. Im częściej będziemy go wykorzystywać, tym częściej będziemy działać w zgodzie ze sobą i dokonywać wyborów, które będą nam służyć. Jak pisze Linehan, twórczyni i promotorka DBT, mądry umysł jest studnią w głębi nas, która dociera do źródła naszej wewnętrznej mądrości, ale wykracza poza nas samych. To intuicja i coś więcej niż intuicja. To poczucie, że coś jest słuszne, mądre i dobre.

Rozwój uważności przyniósł mi większy kontakt ze sobą. Łatwiej mi uzyskać odpowiedzi na dręczące mnie pytania, łatwiej mi podejmować decyzje. Dzięki wykorzystaniu stanu mądrego umysłu, moje działanie i decyzje płyną z mojego wnętrza i są ze mną bardziej spójne. Daje mi wewnętrzne przekonanie, że tak właśnie ma być. Przynosi mi dużo równowagi wewnętrznej i spokoju. Pomógł mi w uporaniu się z bezsennością, która dopadła mnie wraz z pandemią. Zawsze, kiedy pojawia się jakiś dylemat, trudny problem, wsłuchuję się w głos mądrego umysłu. Dojście do takiego punktu wymagało czasu i wielu praktyk. Do tej pory nie zawsze udaje mi się odciąć się od szumu umysłu racjonalnego, który nie pozwala mi na spontaniczność. Czasami zdarza się również sytuacja, w której zgiełk umysłu emocjonalnego zagłusza moją mądrość. Jednakże akceptuję, że czasami tak się zdarza, bo przecież jestem człowiekiem, a rzeczą ludzką jest błądzić. Na szczęście dzięki regularnym praktykom mindfulness, odkryłam już jakie automatyzmy i schematy kierowały moim umysłem, i kiedy wracają, eliminuję je.

Dzięki mądremu umysłowi łatwiej mi poruszać się po krętej drodze życia. Czasami odpowiedzi pojawiają się w trakcie medytacji. Innym razem w wyniku praktyki układają się przez cały dzień czy noc, i budzę się z odpowiedzią. Nie zawsze ta odpowiedź jest taka, jakiej oczekiwałam i nie zawsze do końca mi się podoba, jakie rozwiązanie przyniósł mi mój mądry umysł. Jednak zazwyczaj jest to dobra i konstruktywna odpowiedź, prawdziwa i spójna z tym, co wewnątrz mnie. Taka odpowiedź prosto z trzewi, która pozwala podjąć najlepszą decyzję w danym momencie.

Mądry umysł, który jest w każdym z nas, wie co mamy robić i jakie decyzje podejmować. Nawet jeśli nam się wydaje, że to zbyt trudne, dajmy mu szansę na wypowiedzenie się. Zachęcam do medytacji z mądrym umysłem w chwilach zwątpienia i poszukiwania właściwej odpowiedzi. Warto znaleźć chwilę, usiąść wygodnie, uspokoić umysł i osadzić go w ciele. A potem zadać sobie pytanie i pozwolić sobie z tym być bez oczekiwań i szukania. Dać przestrzeń, żeby odpowiedź przyszła sama. Otworzyć się na to, co się pojawi, bo odpowiedź może przyjść jako myśl, emocja czy wrażenie w ciele. W tej medytacji możemy zadawać sobie pytanie: „Dlaczego to chcę zrobić? Co mi mówi mój mądry umysł?” i słuchać swojej wewnętrznej mądrości, którą każdy z nas ma. To sposób na udane życie. 

Magdalena Woźniak

Jestem nauczycielem Mindfulness w podejściu MBLC (Mindfulness Based Living Course).

Uważność praktykuję od wielu lat. Każdy dzień zaczynam od medytacji i doświadczam płynących z tego korzyści. Obserwując pozytywny wpływ na podniesienie komfortu i jakości mojego życia, zdecydowałam dzielić się z innymi tą cenną i skuteczną metodą jako nauczyciel Mindfulness.


Marzę o upowszechnianiu metody Mindfulness w Polsce i chcę to realizować poprzez dzielenie się własnymi doświadczeniami, wspieranie i inspirowanie innych do odkrywania dobrodziejstw płynących z uważnego życia